● Tulkojums latviski pieejams šeit.
● Русский перевод доступен здесь.
Jej bogatym życiem można by obdzielić co najmniej dwa życiorysy, a żyła zaledwie 35 lat, ginąc tragicznie w falach Morza Tyrreńskiego. W zasadzie Itę wnikliwi czytelnicy polskich gazet mogli poznać już w latach siedemdziesiątych, gdy w piśmie „Radar”, anonsowała:
„Ita Kozakiewicz, Ryga. Ul. Miera 42-9. Łotewska SRR, ZSRR. 20 lat. Fotografika, malarstwo, reprodukcje, płyty. Polski, francuski, hiszpański, rosyjski”
Polacy w Łotewskiej SRR bardzo tęsknili za kontaktem z krajem, czego symbolem stała się popularność w Rydze Polskiego Radia, polskiej książki, polskiej prasy. Nie trzeba przypominać, że podróże nie były wówczas tak łatwo dostępne jak teraz.
Notka w „Radarze” wskazuje: szerokie zainteresowania miała Ita. I wielką pasję do języków. Jak w 2020 roku wspominał Zbigniew Mieszkowski, doktor biologii, działacz Związku Polaków na Łotwie, niestety już nieżyjący:
była dziewczyną niezmiernie oczytaną i dowcipną (...) U niej w mieszkaniu znajdowałem zawsze najnowsze i najciekawsze płyty (...) Pewna kompania ludzi, z którą byłem związany, przychodziła do niej na potańcówki. Ona miała dużo przyjaciółek i tak zaczęła się nasza znajomość. Jakie relacje nas łączyły? Przyjaźniliśmy się, to nie było nic nadzwyczajnego. Jednak w 1989 roku przyszło mi stanąć na czele ryskiego oddziału Związku Polaków na Łotwie...
Prezeską ogólnołotewskiej organizacji będzie wtedy Ita Kozakiewicz, jednak zainspiruje powstanie wielu oddziałów Związku Polaków, nawet w dalekiej Łatgalii. Bez Ity nie byłoby odrodzenia polskości nie tylko w Rydze, ale także w Rzeżycy, Jełgawie, Lipawie i innych miejscowościach w całym kraju. Dlatego tak dobrze, że film „Moja wolność” zobaczą także mieszkańcy tych miejscowości.
Jadwiga Radziņa, założycielka Związku Polaków w Jełgawie, wspomina spotkanie z Itą w Boże Narodzenie 1989 roku, poświęcone pamięci Adama Mickiewicza, polskiego wieszcza, urodzonego w 1798 roku, właśnie w tak ważną dla Polaków Wigilię:
„Ita wyszła pośród sali, postawiła obok siebie krzesło, lecz obecnych poprosiła usiąść nieco bliżej. Swoje przemówienie zaczęła z kroniki życia poety: bardzo emocjonalnie poszczególny okres życia Mickiewicza przeplatała z utworami poety, które powstały w tym czasie. Swobodnie, na pamięć, z zachwyceniem recytowała wielu fragmentów z wierszy, powieści poetyckich, poematów, dramatów. Czasem Ita powoli przysiadała na krzesło, czasem znów wstawała i chodziła. Z wielkim współczuciem mówiła o wymuszonej emigracji poety, jego wątpliwościach, o miłościach poety”.
Kim była ta znawczyni polskiej kultury, literatury, poliglotka, władająca nie tylko rosyjskim, hiszpańskim czy francuskim, ale także takimi „egzotycznymi” językami jak gruziński?
Urodziła się w 1955 r. w Rydze w rodzinie Rity Līdaki (Łotyszki) i Jerzego Kazakiewicza (Polaka). Nazwisko celowo zapisałem jako „Kazakiewicz”, bo w pewnym momencie historycznym uległo ono zniekształceniu. Ita była przedstawicielką szóstego pokolenia rodziny mieszkającego w Rydze. Jej prapradziad osiedlił się na Łotwie, uciekając przed represjami carskimi po powstaniu styczniowym w 1863 r. Ten wielki polski zryw narodowy, ważny dla Ity, która wpisze sobie do sztambucha słynne hasło „za waszą i naszą wolność”, opisywaliśmy na początku 2023 roku.
W rodzinie Ity posługiwano się zarówno językiem polskim, jak i językiem łotewskim, Ita swobodnie przechodziła z jednego języka na drugi. Nie jest prawdą, jak napisał ostatnio jeden łotewski internauta, że Polacy łotewscy przed II wojną światową oraz po 1945 roku „ledwo mówili po polsku”. Do 1940 roku w Łotwie istniały polskie szkoły, polska prasa, Teatr Polski w Rydze, zaś Polacy mówili piękną, choć uważaną za kresową, polszczyzną. Tym językiem bardzo dobrze posługiwała się Ita. To jak pięknie i melodyjnie mówiła, do dziś możemy sprawdzić, słuchając audycji „Nasz Głos” w 4 Kanale Łotewskiego Radia.
Polszczyznę w rodzinie Ity zachowano, choć przyszło żyć jej już w innych warunkach: Łotewskiej SRR, która pozbawiła lokalnych Polaków możliwości kształcenia w języku polskim. Wielką pasją Ity stanie się jednak język Woltera. W latach 1962–1974 późniejsza prezeska Związku Polaków kształciła się we francuskojęzycznej szkole nr 11 im. Henriego Barbusse w Rydze, później zaś studiowała filologię romańską na Wydziale Języków Obcych Łotewskiego Uniwersytetu Państwowego. Pracowała jako korektorka w wydawnictwie „Liesma”, a także jako dziennikarka w piśmie „Twórczość” oraz jako tłumaczka z polskiego i francuskiego. Interesowała się folklorem oraz relacjami między literaturą różnych narodów.
Była jednak „zwierzęciem społecznym, politycznym”. W grudniu 1988 r. współorganizowała Forum Narodów Łotewskiej SRR, podjęła działania w celu założenia pierwszej polskiej szkoły w Rydze. Tej nie udało się powołać za życia Ity, zostanie otwarta dopiero w 1991 roku. Szkoła ta, nazwana imieniem Ity Kozakiewicz, nie do końca jest tym, czym by mogła być: centrum języka polskiego, kultury polskiej z prawdziwego zdarzenia, w sytuacji, kiedy państwo łotewskie podjęło decyzję, by skupić się przede wszystkim na nauczaniu w języku państwowym (w tym miejscu warto by się zastanowić, czy kolejne reformy oświaty nie uderzają bardziej w „małe mniejszości” niż łotewskich Rosjan?). Są jednak i dobre wiadomości: we wrześniu fragment ulicy Nīcgales, przy której znajduje się szkoła, z inicjatywy radnego rady miejskiej w Rydze Miroslavsa Kodisa, nazwano ulicą Ity Kozakiewicz. Niezależnie od tego z odpowiednią ideą wystąpił Związek Polaków na Łotwie, jej wielką zwolenniczką była Halina Drozdowska, w 1991 roku prezes ryskiego oddziału Związku Polaków.
14 stycznia 1990 roku, na kilka miesięcy przed śmiercią Ity, powstał Związek Polaków na Łotwie. Nie było innej możliwości, polska działaczka musiała stanąć na czele tej organizacji. Wraz z innymi działaczami mniejszościowymi: Rutą Šacą-Marjašą (Żydówką) i Refatem Czubarowem (Tatarem) pełniła funkcję współprzewodniczącej Asocjacji Stowarzyszeń Narodowo-Kulturalnych Łotwy (Latvijas Nacionālo Kultūras Biedrību Asociācija), organizacji istniejącej do dziś, noszącej imię Ity Kozakiewicz. Jej siedziba znajduje się na ryskim Zadźwiniu, urzędują tam lokalne Polki, co jakiś czas w budynku przy ulicy Slokas 37 odbywa się posiedzenie klubu „Gawęda”, będącego ostoją mowy polskiej.
Warto przytoczyć dokument programowy Asocjacji Stowarzyszeń Narodowo-Kulturalnych Łotwy, bo wiele on mówi o tym, jak wyobrażano sobie wtedy współżycie poszczególnych narodowości w wolnej Łotwie:
„Wszystkie mniejszości narodowe będą mogły swobodnie i bez przeszkód rozwijać i uzupełniać swoją własną kulturę pod warunkiem, że naród łotewski będzie wolnym i pełnoprawnym gospodarzem i będzie sam decydował o własnym losie na ziemi, która jest jego etniczną ojczyzną”.
Ita nie ograniczała się jednak do działalności mniejszościowej, polonijnej. Związała się z Łotewskim Frontem Narodowym działającym na rzecz odrodzenia narodowego i niezależności od Moskwy. W wyborach z wiosny 1990 roku wybrano ją do Rady Najwyższej w okręgu Jēkabpils (zimą zeszłego roku w tym mieście odsłonięto pomnik Ity, inicjatorką była lokalna działaczka polska Katarzyna Gracholska-Krukowska). Icie udało się wtedy wygrać rywalizację z przedstawicielem „Jedinstwa”, w okręgu, w którym dużą część wyborców stanowili sowieccy wojskowi. W parlamencie została członkinią prezydium oraz szefową Komisji Praw Człowieka i Spraw Narodowościowych. 4 maja 1990 r. zagłosowała za przyjęciem Deklaracji Niepodległości Łotwy.
Za jej działalność uhonorowano ją tytułem „Kobieta Łotwa”.
Prawdziwie wolnej Łotwy Ita Kozakiewicz nie dożyła, utonęła jesienią 1990 roku w falach Morza Tyrreńskiego. Zbigniew Mieszkowski, który odszedł od nas w drugim roku pandemii, zastanawiał się kilka miesięcy przed śmiercią, w jaki sposób spojrzałaby Ita na współczesną polskość, na sytuację polityczną na Łotwie:
Gdyby Ita nie zginęła tragicznie, chyba byłoby nieco lepiej. Niestety wśród Polaków nie udało się znaleźć osób, które godnie by ją zastąpiłyby. Ludzi wystarczająco obdarzonych inteligencją, temperamentem i patriotyzmem, którzy przejęliby od niej pochodnię. Jest kilka przyczyn, dla których Związek Polaków na Łotwie wcześniej czy później upadnie. Pierwszą przyczyną jest stosunek władz łotewskich do mniejszości narodowych, drugą stosunek Warszawy do tego, co ma tu miejsce, a trzecią są obywatele łotewscy polskiego pochodzenia, którzy podjęli współpracę z państwem łotewskim, ale nic nie udało im się wywalczyć dla własnej społeczności.
Te słowa są gorzkie, Zbigniew Mieszkowski zaangażowany w „barykady” z 1991 roku, w walkę o niepodległość Łotwy, miał do nich prawo. Ale równie gorzki jest fakt, że po 1990 roku, pomijając patronat nad Asocjacją Stowarzyszeń Narodowo-Kulturalnych Łotwy, względnie patronowanie polskiej szkole, nie znalazło się ani jedno miasto łotewskie, które obdarzyłoby Itę nazwą ulicy, skwerem, czy małym pomnikiem.
Zaległości nadrabiane są dopiero teraz. Cieszy, że powstał film, że ustawiono w Jēkabpils pomnik, że w Rydze wreszcie znaleziono miejsce na ulicę Ity Kozakiewicz. Ale pytanie pozostaje otwarte:
dlaczego na Łotwie tak łatwo zapomina się o bohaterach?