● Tulkojums latviski pieejams šeit.
● Русский перевод доступен здесь.
Pierwszy raz o Święcie Niepodległości Łotwy polska prasa wspomina w 1920 roku, gdy socjalistyczny "Robotnik" cieszy się z "serdecznych życzeń", które minister spraw zagranicznych Eustachy Sapieha wysłał Łotyszom. Jednak tak naprawdę uroczystości z okazji 18 listopada pojawiły się w Polsce dopiero w połowie lat dwudziestych.
Jak donosił "Kurier Łódzki" 18 listopada 1928 roku konsul łotewski w Łodzi Voldemārs Bagun-Bērziņš (postać o dość interesującej biografii) urządził dla miejscowej społeczności łotewskiej, a także dla polskich władz lokalnych i państwowych, "Poranek Muzyczny" w lokalu Męskiego Towarzystwa Śpiewaczego, przy ulicy Piotrkowskiej. Do dziś Piotrkowska jest eleganckim deptakiem Łodzi, położonym w samym centrum miasta, z księgarniami, hotelami, kawiarniami i restauracjami, a nazwę swą wzięła od leżącego w tym samym województwie miasta Piotrków Trybunalski, będącego w dawnej Rzeczypospolitej polsko-litewskiej, siedzibą trybunału koronnego. Idealne miejsce na święto łotewskie.
Przed rozpoczęciem uroczystości na cześć Łotwy konsul złożył wieniec na grobie Nieznanego Żołnierza w Łodzi w obecności władz miejskich oraz członków lokalnej społeczności łotewskiej. Jak wspominał "Kurier Łódzki" konsul przyjmował gości
"w pięknie udekorowanej barwami polskiemu i łotewskiemu sali, witając w serdecznych słowach najpierw w łotewskim, następnie w polskim języku przedstawicieli władz państwowych i samorządowych i duchowieństwa (...) W pierwszej części poranka prof. Władysław Gacki scharakteryzował ucisk narodu łotewskiego, jego próby powstańcze i wyzwolenie z pod jarzma obcego, utwierdzone aktem 18-go listopada 1918 roku: ogłoszenia niepodległości republiki łotewskiej, poczem wzniósł okrzyk na cześć młodej republiki w języku łotewskim. Następnie chór pabjanickiego męskiego stowarzyszenia śpiewaczego z Pabjanic odśpiewał hymn narodowy łotewski".
W drugiej części programu przewidziano łotewskie pieśni ludowe i utwory łotewskich kompozytorów, w wykonaniu polskich artystów. Dziennikarze z Łodzi donosili wówczas:
"muzykę łotewską społeczeństwo łódzkie po raz pierwszy miało możność słyszeć; wywarła ona na słuchaczach głębokie wrażenie melodyjnością, oryginalnością motywów i specjalnie melancholijną, minorową tonacją, będącą najlepszym wyrazem bolesnej przeszłości smutnych przeżyć całego narodu. Podczas całej uroczystości na sali panował nastrój miły, ciepły i serdeczny, z czego należy wnosić, że obecni wynieśli z poranka wrażenie głębsze i nieprzemijające".
To był 1928 rok, nowa republika łotewska, istniejąca od zaledwie dziesięciu lat budziła w Polsce ciekawość, sympatię, raz po raz przerywaną doniesieniami z byłych Inflant Polskich, gdzie społeczność polska toczyła swoje spory z władzami w Rydze. Reprezentantem Rzeczypospolitej na Łotwie był wówczas Juliusz Łukasiewicz, jeden z najważniejszych dyplomatów Polski międzywojennej, odznaczony m.in. Orderem Trzech Gwiazd, zaś sprawami Łotwy w Warszawie kierował Mārtiņš Nukša, równie doświadczony dyplomata , który rok później wygłosił w Polskim Radiu pogadankę z okazji jedenastej rocznicy niepodległości swego kraju, którą widzimy na załączonym zdjęciu Narodowego Archiwum Cyfrowego.
A co działo się w stosunkach obu państw?
Jesienią 1928 roku odbyły się wybory do kolejnego Sejmu Łotwy, w którym zasiadali polscy posłowie Jan Wierzbicki i Jarosław Wilpiszewski, Polacy mieli na Łotwie swoich radnych, aktywnie działał Związek Polaków i inne organizacje, a także polskie szkoły. Wydawało się, że wszystko w relacjach polsko-łotewskich idzie ku dobremu, dopiero za trzy lata nastąpi poważny kryzys polityczny, który wywróci nieco stolik, ale przecież nikt wtedy o tym jeszcze nie myślał.
18 listopada 1928 roku "Polska Zbrojna", gazeta wojskowa wydawana w Warszawie, na czele której stał Władysław Ludwik Evert, wielki przyjaciel Łotwy, poświęciła swój numer powstałemu dziesięć lat wcześniej państwu. "Dusze z granitu", w ten sposób nazwano na pierwszej stronie sąsiadów z dalekiej północy, przypominając po krótce kilkaset lat ich historii.
"Przetrwać w niewoli lat sześćset dwadzieścia i osiem - i nie zginąć, w ciągu sześciu z górą wieków nie dać się wytrzebić i wyplenić - gdy nie ma się za sobą nic, prócz dusz własnych i serc własnych, lat sześćset dwadzieścia i osiem bronić własnej kultury, własnego języka, własnego ducha - a bronić tak, by po upływie owych lat sześciuset - gdy dwadzieścia i pięć pokoleń rodziło się, żyło i umierało w niewoli, znaleźć dość sił wewnętrznych, dość bogactwa ducha, by na tych walorach oprzeć byt i rozwój odrodzonej Ojczyzny - oto imponujący, wspaniały czyn łotewskiego narodu".
Tak jak napisałem wcześniej, nowa Łotwa budziła w Polsce ciekawość, ale i podziw, że przez tyle lat udało jej się przetrwać pod zagrożeniem niemieckim, a później i rosyjskim. W pewnym sensie Polacy, sami mający napięte relacje z Republiką Weimarską, w nowej Łotwie, przeglądali się jak w lustrze. Imponowała łotewska witalność, wytrwałość, męstwo, a więc te wszystkie cechy do których lubili się odwoływać Europejczycy na początku XX wieku.
Dziesięć lat później i Polska, i Łotwa były już innymi krajami. Łotwa od 1934 roku funkcjonowała jako republika autokratyczna, z własnym dyktatorem, bez Sejmu, Polska zaś w swoim parlamencie nie miała już opozycji, a niepodzielną władzę przejęli pogrobowcy idei Marszałka Józefa Piłsudskiego. Inna była pozycja międzynarodowa obu krajów. Ale również i w tej sytuacji o Łotwie w Warszawie nie zapomniano. Co więcej, dla wielu Polaków łotewski dyktator Kārlis Ulmanis mógł być nawet inspiracją, jako "troskliwy ojciec narodu". Taki był przecież duch epoki.
18 listopada 1938 roku w Pałacu Kronenberga w Warszawie (niestety nie istnieje dziś, został rozebrany w latach sześćdziesiątych XX wieku) odbyła się wielka akademia z okazji dwudziestej rocznicy niepodległości Łotwy, organizowana przez Towarzystwo Polsko-Łotewskie, w której wzięli udział, oprócz władz stolicy, politycy ogólnopolscy oraz przedstawiciele dyplomacji.
Łotwę reprezentował poseł Ludvigs Ēķis wraz z małżonką, Polskę zaś były poseł w Rydze Mirosław Arciszewski. Uroczystość upamiętniającą uzyskanie niepodległości przez dalekiego sąsiada zaszczycił swą obecnością także poseł Iranu Hamid Sayah. Na zdjęciu Narodowego Archiwum Cyfrowego widzimy małżonkę posła Ēķisa w łotewskim stroju ludowym. Z kolei profesor Stanisław Kolbuszewski miał odczyt na temat kultury łotewskiej i "pięknej Rygi". Rok wcześniej 18 listopada świętowano w Pałacu Staszica, istniejącym po dziś dzień, zaś prelekcję wygłosił prezes Towarzystwa Polsko-Łotewskiego, były poseł w Rydze Zygmunt Beczkowicz. Nie od rzeczy będzie przypomnieć: towarzystwo to, podobnie jak jego łotewski odpowiednik, na czele którego stał ważny dygnitarz łotewski, odegrało wielką rolę w podtrzymywaniu i inspirowaniu dobrych relacji na polu kultury między dwoma krajami. Podobnie jak konsulaty honorowe.
A co wówczas pisała prasa?
"Kurier Poznański" z 19 listopada 1938 roku wspomniał o raucie w Pałacu Kronenberga, podkreślił zarazem, że Łotysze swą niepodległość obchodzą w Rydze hucznie: "rocznica niepodległości Łotwy (...) obchodzona jest w całym kraju, a w szczególności w stolicy z niezwykłym przepychem i okazałością. Na program obchodu składają się: uroczyste akademie, które rozpoczęły się już 17 listopada. Wieczorem tego dnia ulicami miasta przeciągnęły pochody z pochodniami i orkiestry wojskowe. Na cmentarzu żołnierzy poległych w walkach o niepodległość uroczyście złożono wieńce".
Z kolei "Kurier Warszawski" wspomniał o części koncertowej wydarzenia w Pałacu Kronenberga, a także specjalnym bankiecie, który wydał dla warszawskich dyplomatów poseł Ludvigs Ēķis. Po raz pierwszy wziął w nim udział reprezentant państwa litewskiego Kazys Škirpa, gdyż w marcu 1938 roku Polska i Litwa nawiązały, po osiemnnastu latach przerwy, stosunki dyplomatyczne. Znowu wydawało się, że wszystko idzie ku dobremu.
Obchody Święta Niepodległości Łotwy w 1938 roku były ostatnimi w dwudziestoleciu międzywojennym, później (z wiadomych przyczyn) w Warszawie nie obchodzono już tego święta, do którego powrócono na początku lat dziewięćdziesiątych XX wieku. Od tamtego czasu ambasada Łotwy regularnie zaprasza wszystkich przyjaciół północnej republiki, by wspólnie świętować. Nie ma już Towarzystwa Polsko-Łotewskiego, jednak
pamięć o niepodległościowym wysiłku Łotyszy, tym razem w XX wieku, trwa nad Wisłą.
Najlepszym dowodem jest organizacja przez dr Natalię Szabołtas 18 listopada "Zaduszek Kresowych" w Lublinie, które także uczcą niepodległość Łotwy, a także zainteresowanie filmem o Icie Kozakiewicz i pojawiające się pytanie: czy obejrzymy go w Polsce, na kolejnych obchodach niepodległości, 18 listopada 2024 roku?
A może ktoś w Łodzi zaprosi także na muzyczny poranek?